Ostatni dzień roku to dla mnie zawsze czas podsumowań. Otwieram mój kalendarz i kartka po kartce czytam co się działo. Zachwycam się ile było prac do napisania, zdanych egzaminów, terminów, wyjazdów, spotkań, prezentacji. Pojawia się we mnie wdzięczność, bo uświadamiam sobie, jaki to był wspaniały czas. Na ostatniej stronie mam wypunktowane cele na kolejny rok, więc sprawdzam co się udało, co poszło fatalnie i z radością przystępuję do utylizacji. Pora zapisać wszystkie marzenia w nowym kalendarzu. Wiecie, to może dziwne, ale mój kalendarz rzadko bywa tylko mój. W nim zapisane jest również to wszystko co działo się w MISEVI i co, czy tego chciałam czy nie, było częścią (a może zdecydowaną większością?) mojego życia.

 

Gdyby rok temu ktoś powiedział nam ile się wydarzy, nikt z nas by nie uwierzył.

Rok 2017 był dla nas rokiem zmian i zaskakujących wydarzeń. Zaczęło się od rejestracji Stowarzyszenia w KRS, co zmieniło naszą pracę o 180 stopni. Z Projektu M3 do MISEVI. Zmiana nazwy, logo, systemu pracy. A jednak w tym wszystkim wciąż jesteśmy tymi samymi ludźmi zakochanymi w misjach, starającymi się coś w tym świecie zmienić na lepsze.

W 2017 roku odwiedziliśmy ponad 25 parafii w całej Polsce. Od Sopotu po Zakopane, a nawet poza granice kraju. Liczne były też wyjazdy do szkół, prezentacje, szkolenia z pierwszej pomocy, konferencje medyczne, slajdowiska, spotkania w kameralnym gronie, wystawy zdjęć, pokazy filmów. Ile zrobiliśmy kilometrów? Przestaliśmy już liczyć. Każda nasza opowieść o misjach zawsze była niezwykła, czy trwała 15 minut czy dwie godziny. Za każdym razem uderzał nas entuzjazm, z jakim byliśmy słuchani. Przez cały rok ładowaliśmy akumulatory uśmiechami, dobrym słowem oraz wartościowymi rozmowami, które toczyły się po każdej prezentacji. Każda uściśnięta dłoń, każde przytulenie, każde zdjęcie z pozornie obcymi nam osobami uświadamiały, że warto. Pokazywały to też szkoły, które zbierały dla naszych Podopiecznych materiały szkolne, edukacyjne, sportowe czy medyczne. Wysłaliśmy tego na misje ponad 100 paczek!

Nikt z nas rok temu nawet nie pomyślałby o tym, że może dla nas zagrać Maleo Reggae Rockers, że koncert dla naszych dzieciaków zrobimy właśnie z nimi! Nikt nie spodziewał się, że aż 30 młodych wyjedzie od nas na placówki misyjne i tym samym zajmiemy trzecie miejsce w Polsce wśród organizacji wysyłających świeckich na misje. Ba, my nawet nie wiedzieliśmy, że ktoś robi takie statystyki! W ubiegłym roku po raz pierwszy wyjechali też wolontariusze do rocznej pracy na Madagaskar, co jeszcze tak niedawno wydawało się być niemożliwe. Udało nam się sfinalizować renowację stołówki i rozpocząć remont świetlicy na Madagaskarze. Nasze dziewczyny stworzyły system pracy w bibliotece w Biro, ukończyliśmy wyposażenie internatu i rozpoczęliśmy jego działalność. Na Madagaskarze postawiliśmy mocny akcent na fizjoterapię i opiekę nad ubogą młodzieżą, której nie stać na kontynuowanie nauki. Zajęliśmy się również formacją, aby przygotowywać wolontariuszy malgaskich do pracy z dzieciakami przez cały rok. Tym samym MISEVI ma swój mały oddział na Madagaskarze. Zrealizowaliśmy wielką przedświąteczną akcję zbiórki odzieży do Odessy i Bałty oraz zrealizowaliśmy tam reportaż o naszych Bezdomnych. Uruchomiliśmy wreszcie naszą stronę www, na którą tak długo czekaliście i choć jeszcze wiele pracy musimy w nią włożyć, to ona już funkcjonuje i jest dla nas powodem do radości. Nawiązaliśmy współpracę z Pomoc Kościołowi w Potrzebie i zrealizowaliśmy zamówienie na krzyżyki SV, które z drzewa oliwnego wykonali dla nas Chrześcijanie z Betlejem. Postawiliśmy też na marketing, aby to, co robimy w Polsce, było jeszcze lepsze. Udało nam się stworzyć wizytówki, o których tak marzyliśmy, smycze, długopisy, teczki oraz koszulki. To takie małe radości, które dla innych bywają oczywiste, a dla nas były do tej pory nieosiągalne. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo cieszą nas pieczątki albo gilotyna do papieru, którą teraz mamy.

Uczestniczyliśmy w Sympozjum Wincentyńskim w Rzymie oraz w dwóch mniejszych sympozjach w Gnieźnie i Krakowie, na których wspólnie cieszyliśmy się z 400 lecia charyzmatu św. Wincentego a Paulo. Mieliśmy też zaszczyt spotkać się z nuncjuszem apostolskim, który błogosławił naszej pracy. Do Polski przyleciał ks. Alexandre – Wizytator z Madagaskaru, który przygląda się naszej pracy na miejscu i wspiera nasze działania. Z kolei my odwiedziliśmy naszych przyjaciół z MISEVI Słowacja, z którymi mamy nadzieję na dalszą współpracę. Byliśmy na pilotażu w Bałcie i Kijowie, otworzyliśmy oddziały w Bydgoszczy i Warszawie, sformalizowaliśmy system naszego wolontariatu i wdrożyliśmy nową platformę do komunikacji, która bardzo usprawniła naszą pracę. Tradycyjnie zorganizowaliśmy wolontariuszom szkolenie medyczne w warunkach górskich, rekolekcje, posłanie misyjne czy galę, ale każde z tych wydarzeń wyglądało zupełnie inaczej w tej nowej, MISEVIowej odsłonie. Nie zagubiliśmy się też w Urzędzie Skarbowym, Sądzie, w całej biurokracji i księgowości, której tak strasznie się boimy i która jest dla nas zupełnie obca, ale wiele nas nauczyła. Pierwszy raz korzystaliśmy z wypożyczalni samochodów, pierwszy raz z ogromnym przerażeniem otrzymaliśmy informację, że ktoś z naszych wolontariuszy złapał malarię. Pierwszy raz opowiadaliśmy naszą prezentację po niemiecku. Pierwszy raz mieliśmy w ciągu roku tyle spotkań, tyle rozmów w gronie wolontariuszy i tyle trudnych decyzji do podjęcia. Pierwszy raz wydrukowaliśmy kalendarze ze zdjęciami z misji. Mieliśmy też pierwsze zaręczyny wśród naszych wolontariuszy i pierwsze powołanie do kapłaństwa. Pierwszy raz otrzymaliśmy grant i przygotowaliśmy z przyjaciółmi Szlachetną Paczkę.

Każdego dnia przez cały rok pracowaliśmy, aby MISEVI mogło działać i pomagać innym. Każdy odebrany telefon, każdy wysłany mail, wiadomość. Każde spotkanie w biurze, każda prezentacja, każda zbiórka, akcja, wydarzenie. Każda nieprzespana noc, późny powrót do domu, godziny spędzone w pociągu, autobusie, samolocie, samochodzie. Każdy przebyty kilometr. Wszystkie trudne decyzje, kłótnie, rozmowy. Wszystkie zawalone sprawy osobiste. Każde nasze zniechęcenie, marudzenie i zadawane pytania o sens tej pracy. To wszystko z perspektywy czasu przestaje mieć znaczenie. Dla uśmiechu naszych dzieciaków, zdrowia pacjentów, każdej wypożyczonej książki, wydanego posiłku i wdzięczności naszych Bezdomnych. Było warto! Odwaliliśmy kawał dobrej roboty.

Czasem my sami nie zdajemy sobie sprawy, ile się dzieje. Czasem my sami musimy usiąść i podsumować wszystko, aby zobaczyć jak bardzo powinniśmy dziękować Bogu za to wszystko.

Rok 2018 będzie piątym rokiem naszej działalności. Kiedy to przeleciało?! Kto by pomyślał, że w nowy rok wejdziemy wyjazdem na pilotaż do Kazachstanu i przygotowaniami do koncertu kolęd?

Przed nami kolejne projekty, wyjazdy, akcje, koncerty, wydarzenia. Kolejna szansa, aby dać z siebie jeszcze więcej! Będzie to okazja do tego, aby jeszcze bardziej i jeszcze lepiej pomagać naszym Podopiecznym na Madagaskarze, w Ukrainie, Grecji czy Kazachstanie. Tak, zaczynamy działać w nowych miejscach. To będzie dobry czas, cokolwiek się wydarzy, cokolwiek przyniesie, z czymkolwiek przyjdzie nam się zmierzyć. Nie planujemy zbyt wiele, dajemy się zaskoczyć.

A każdemu z Was życzymy wiele dobra. Kochajcie i dajcie się kochać innym. Cieszcie się każdym nowym dniem i każdym człowiekiem, którego macie obok. Żeby nie brakło Wam energii do codziennego wstawania z łóżka, dużo uśmiechu i tego, abyście w tym 2018 roku też byli i z nami pomagali.

~Olga

Komentarze

Komentarze