Do Odessy niedługo wrócę… Wyjadę kolejny raz. Już czwarty?! Sama niedowierzam. Zastanawiam się co takiego jest w tym miejscu, co tak pięknego w ludziach, że wracam. Nieraz przecież wyjeżdżałam zmęczona, zostawiając swoje sprawy, zawsze troszkę wyrwana z codzienności. Za każdym razem czując się niewystarczająco dobrze przygotowana…

 

Pierwszy wyjazd

Wspominam rozmowę w centrum rehabilitacyjnym dla osób wybierających terapię z nałogu (inaczej po prostu centrum terapii uzależnień). To miejsce dla tych z naszych podopiecznych, którzy decydują się na leczenie. Pozwolono mi wziąć udział w spotkaniu. Wybrana osoba czyta fragment literatury, który ma zainspirować do dyskusji pozostałych. Skłonić do wejrzenia w głąb siebie, do poznania istoty swoich problemów. Tego dnia akurat słuchamy słów o przyjaźni. Czym ona jest? Jakie mamy dotychczasowe z nią doświadczenia? Mężczyźni kolejno zabierają głos, zaczynają opowiadać, jednak w trakcie wypowiedzi mimowolnie pojawiają się niechciane łzy…  Doświadczenia są różne. Ktoś mówi, że ma kolegów wtedy, gdy z nimi pije. Ktoś inny nie potrafi odpowiedzieć, nie pamięta, by był dla kogoś na tyle ważny, by mógł mówić, że zaznał uczucia przyjaźni.  Może nie jest go wart? Ktoś jeszcze inny dodaje, że tu w centrum rehabilitacyjnym jest łatwiej… Boi się powrotu do domu, tutaj przynajmniej mogą liczyć na wzajemne wsparcie. Po powrocie nie zawsze będzie ktoś, kto będzie wzmacniał. Niektórzy wspominają, że ich bliscy nawet nie cieszyli się z ich decyzji o pójściu na terapię. Dawni koledzy nie rozumieli takiego wyboru, czasem byli nawet o to źli. Mężczyźni dochodzą do jednego wniosku – przyjaźń jest wtedy, gdy ktoś zwróci ci uwagę, gdy ranisz siebie, gdy krzywdzisz innych. Przyjaźń jest wtedy, gdy ktoś zwróci ci uwagę, bo mu na tobie zależy.  Takiej przyjaźni uczą się w centrum, będąc odpowiedzialni jedni za drugich.

Nie zabieram głosu. Mój rosyjski nie jest jeszcze dobry. Nie dlatego jednak milczę. Zdaję sobie sprawę, że wiele sytuacji dopiero uczę się rozumieć. Być może dopiero dziś uczę się doceniać…

 

Wyjazd drugi

Przez cały tydzień odwiedzamy wszelkie punkty z używaną odzieżą, szukamy prawdziwych perełek. Koszule, garnitury, marynarki, buty, suknie… Wszystko na ten jeden, wyjątkowy wieczór!

Co jakiś czas Siostry Miłosierdzia organizują wspólne wyjścia do opery z osobami w kryzysie bezdomności. Oprócz zapewnienia podstawowych potrzeb jak zmiana opatrunku, Siostry szczególną uwagę zwracają na to, by przywrócić naszym pacjentom poczucie własnej wartości. Rozmową leczą te najtrudniejsze rany…

Pan Kramarjenko, jeden z naszych klientów, paląc papierosa pod gmachem Odeskiej Opery, powiedział: „Choć jeden wieczór przeżyję jak człowiek…”  Było warto.

Wzruszeniom nie było końca.

 

Trzeci, ostatni wyjazd

Tutaj jeszcze jedno wspomnienie… wystawa zdjęć. Jakiś czas temu do Odessy przyjechał fotograf, by zrobić portrety osób, które w Odessie zgłaszają się po pomoc. Przyglądał się pracy sióstr. Próbował spojrzeć ich oczami, przez pryzmat miłości. Zobaczył jednak więcej. Powstały piękne zdjęcia.

„Pomagając bliźnim, potwierdzamy prawdę o człowieku, o jego człowieczeństwie – tę prawdę, której świat potrzebuje dziś bardziej niż chleba” – ks. prof. J. Tischner

Może tylko o prawdę chodzi. Żeby doświadczając spotkania dorastać do świadectwa… Jest takie piękno w człowieku, którego nie pokryje kurz ulicy, którego nie wymyją łzy… Być może dlatego ciągle wracam, dla tych spotkań. I za każdym razem dostrzegam to piękno. Szkoda, że ludzie w kryzysach tak często go już w sobie nie dostrzegają.

 

“I by mi powrócono znów godność człowieka,

Czekaniem przeogromnym,

Czekam, czekam, czekam…”

Maria Horodyska

 

~Ala

Komentarze

Komentarze